Witam. Będąc na wakacjach miałem okazję uczestniczyć w eksperymencie robienia wina z białych winogron. Było to dosyć inne doświadczenie od pozostałych, ponieważ polegało ono jak najszybszym i najprostszym zrobieniu wina. Nie ma tu robienia moszczu, zlewania soku przez kilka dni. Ot, w skrócie robienie tego wina można przedstawić tak:
- winogrona
- blender
- sok
- cukier
- butla
- drożdże
- woda
Na początku, zebrane winogrona muszą być umyte. Nad zbieraniem trochę sie umęczyliśmy. Nie dlatego, że uzbieraliśmy 22 kilogramy, ale ze względu na trudny dostęp do kiści.
Jak już pisałem, winogrona muszą być umyte.
Po umyciu towar wygląda znacznie kusząco do zjedzenia. Ale myśl o tym co będzie jak towar sfermentuje jest znacznie lepszą perspektywą. :D
Ok, winogrona teraz są i umyte no i owoce oddzielone od reszty. Zazwyczaj teraz można by przystąpić albo do robienia moszczu, ale do jakieś dezynfekcji, ot choćby gotowanie. Jednak poprzez proces gotowania usuwa się wszelkie pozostałe witaminy. Chcąc być chciwym, czyli zachować jak najwięcej z owocu nie został on poddany gotowaniu.
Blender miał używanie. Owoce zostały zblenderowane. Są to odmiany, które nie zawierają pestek. Słyszałem, że pestki pozostawiają gorzki smak. Dlatego, jeżeli winogrona mają pestki, blenderowanie nie jest raczej dobrym sposobem.
Po tym, cały sok został przetransportowany do butli.
W międzyczasie zostaje przygotowany starter drożdżowy. Na zdjęciu widoczne drożdże, które zostały użyte.
Oraz pożywka.
Zrobienie startera polega na zrobieniu wody z cukrem oraz dosypaniu drożdży na dzień (podczas tego eksperymentu) a normalnie to na około dwa lub trzy dni. Została użyta zwykła butelka po winie jako pojemnik na starter.
Oczywiście do soku musiała zostać dodana woda z cukrem. W tym celu zostało użyte ponad 3kg cukru. Niestety nie wiadomo dokładnie ile wody zostało użyte. Butla się nie przelała więc jest okej.
Butle nie są wypełnione po brzegi. Jeszcze później zostanie dolana woda. Ostatnie zdjęcie butli wygląda tak:
No i jest jeszcze króciutkie nagranie wideo, po kilku dniach od dodania drożdży.
Podsumowanie
Już na samym początku można znaleźć wiele błędów i niedociągnięć powyższego sposobu. Chciałbym jednak zaznaczyć, że jest to eksperyment na jednej płaszczyźnie - mojej. Znaczy się, osobiście zrobiłbym to inaczej. Jednak dla osoby, która robiła te wino, mniej więcej tak wygląda normalny proces robienia wina. A ponieważ osoba ta ma już sporo zrobionych win ( między innymi z głogu, czerwonych winogron, wiśni, multi owocowych, białych winogron, jabłek, żyta, pszenicy od ponad 40 lat), można takiemu sposobowi się przyjrzeć a nawet się pokuszę o stwierdzenie, że osoba, która ma takie doświadczenie w robieniu win, wie o czym mówi. Oczywiście, zdarzały się niewypały, co jednak było bardzo małym procentem.
Brak robienia moszczu, nie gotowanie winogron, albo nie odprowadzanie soku w sokowniku jest znacznie prostsze, szybsze i teoretycznie wygodniejsze. Zakładając oczywiście, że nie będzie dalszych komplikacji. Dopiero za kilka miesięcy się okaże jak wino smakuje i czy jest dobre. Tak więc mam nadzieję, że będę mógł dodać kolejne materiały.
Pozdrawiam
Marcin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz